O Wyspie Muz...

Prawdziwe dzieło jest trwaniem, jest uczeniem się życia – Roman Opałka. Więcej wypowiedzi na temat sztuki w Notatkach o sztuce.

piątek, 23 września 2011

Jacques Lizène, Remakes. BWA, Katowice. 23.09.-23.11.2011.

Kuratorzy wystawy: Jacques Lizène, Nadia Vilenne, Jean-Michel Botquin.


  Na plakacie:
Jacques Lizène
- twórca sztuki bez wartości -
w jednym z wcieleń.
Autoportret z cyklu stawianie na głowie różnych przedmiotów.  




Na fotografii jedna z prac - przykład sztuki bez wartości:
Praca nieistniejąca. Nagie kobiety hałasujące w kąpieli, 1973.


Na fotografii jedna z prac - przykład sztuki bez wartości:
Krzyżówka kopulujących samochodów.




Jacques Lizène – artysta nieistniejący, czyli Jacquesa Lizène GRA wyobraźni i GRA z widzem.

Dossier artysty.
Płeć: mężczyzna.
Rocznik: 1946.
Narodowość: obywatel Belgii i Świata Sztuki.
Zawód: artysta.
Kierunki, z którymi jest kojarzony: dadaizm, surrealizm, fluxus.
Ulubione formy wypowiedzi: rysunek, rzeźba, wideo, performance.
Osiagnięcia: sztuka bez wartości (franc.słowa, którymi artysta określa swoje działania, to: mediocrite, nulle) inaczej zwana synkretyczną (lub genetyczną) ze względu na sposób tworzenia, polegający na łączeniu ze sobą różnych obiektów - twarzy, krzeseł, rzeźb... Artysta tworzy te krzyżówki, realizując ideę sztuki genetycznej, której korzenie sięgają dadaizmu. Jest samozwańczym królem sztuki bez wartości. Na jednym z licznych autoportretów przedstawia się z muszlą kolozetową na głowie.
Metoda twórcza Lizène w skrócie (dot. rzeźb): Potnij, wstrząśnij, wybierz i sklej.
Dewiza, którą można mu przypisać: Bawię (zgrywam) się, więc JESTEM...artystą.

Kim jest Jacques Lizène urodzony w 1946 roku w Ougrée w Belgii? Błaznem czy artystą? I czy twórcy prezentacji zażartowali sobie z widzów organizując wystawę sztuki bez wartości?

Warto wybrać się na wystawę i spróbować odpowiedzieć na to pytanie.

Moją pierwszą reakcją było oszołomienie. Po dłuższej jednak chwili spacerowania pośród dziwacznych eksponatów, obrazów i instalacji, zaczęłam ulegać fascynacji - najpierw nieśmiałej, a później bezwstydnej i niepohamowanej. W mojej świadomości rozlegał się szyderczy chichot Duchampa. Wystawa zrobiła na mnie tak porażające wrażenie, że nie skończyło się na jednej wizycie, podczas wernisażu, i nawiedziłam galerię jeszcze kilkakrotnie. Niebawem znów się tam pojawię, bo wystawa w BWA jest prezentowana tylko do 23 listopada 2011 roku.

1 komentarz:

Krzysztof_Jurecki pisze...

Wystawy "Jacques Lizène – artysta nieistniejący?" nie widziałem, ale te dwie prace nie przekonują. Taka strategia zacierania tożsamości jest zbyt modna, aby mogła być ciekawa. Taki sam problem miała nudna ekspozycja Jeana Fabre'a w MS w Łodzi.