O Wyspie Muz...

Prawdziwe dzieło jest trwaniem, jest uczeniem się życia – Roman Opałka. Więcej wypowiedzi na temat sztuki w Notatkach o sztuce.

piątek, 1 stycznia 2010

Czy potrzebni są poeci? O "Krawcu" Tomasza Sobieraja.


Krawiec” to niewielka objętościowo i o skromnej szacie graficznej książeczka, której szara okładka, z reprodukcją rysunku Brunona Schulza [1], skrywa poemat dygresyjny spisany w dziesięciu księgach. Książeczka wygląda niepozornie, ale jej zawartość eksploduje niepokorną myślą i olśniewa mistrzowskimi fasetami języka. Autor niczym florecista biegle włada słowem, kreśląc przed oczyma czytelnika zaskakujące, rozgrywające się w rozległej przestrzeni kosmosu obrazy, by nieoczekiwanie, spadając z poetyckich wyżyn w dół, nurkującym lotem jastrzębia, zadać celny cios: ośmieszyć, zakpić, zadrwić. Oto próbka tekstu.

„Dostałem na podróż wszystko,
czego chciałem:
wygodne buty
i worek z gwiazdami,
oraz trochę gniewu dla równowagi.
Tak wyposażony,
usiadłem na krawędzi wulkanu.
Czekałem na porządną erupcję,
która by mnie wyniosła wysoko.
Rzeczywiście,
już po chwili szept,
pierwsze skurcze,
później spazm i krzyk góry
rodzącej popiół i lawę.

Po wybuchu,
szybowałem w zupełnej ciszy.
Chmura gazów
unosiła mnie
ponad wszystkimi drogami.
Zaciekawiony,
wychylałem się niebezpiecznie,
chwytałem białe wierzchołki szczytów,
i wrzucałem do turkusowych jezior.

W końcu dotarłem do nieba.
Widok to niezrównany - dla kogoś, kto się nie lęka.
Mnie starcza odwagi, więc chodzę,
i zgodnie z pragnieniem rozrzucam  gwiazdy,
układam je w konstelacje i mieszam,
niczym astralny kartograf.
Drugą ręką przygarniam Słońce,
całuję namiętnie i ściskam,
a ono omdlewa,
świeci jaśniej z podniecenia.” [2]


"Niedawno
miałem sen,
ten z gatunku nadzwyczaj realistycznych.
Rozmyślałem w nim o poezji,
unosząc się na pierzynie
(a może to był obłok?)
ponad kurnikiem.
Popijałem wódkę
i w ogóle byłem natchniony,
tudzież pobudzony intelektualnie
i wzniosły
jak poeta,
który wygrał jakiś tysiąc konkursów
i innych turniejów jednego wiersza –
nawet ten w Kutnie.
W tym śnie przemówił do mnie On
(bynajmniej nikt dzisiaj specjalnie znany,
chyba był to Bóg,
albo archanioł Gabriel;
głos w każdym razie miał tubalny)
i rzekł:

– Już czas,
napisać wiersz nowoczesny,
żywym, chropawym językiem,
ignorując zasady ortografii
i odpowiednio wulgarny,
żeby złamać wszelkie tabu.
Bo na tym dzisiaj wielkość
i łamanie tabu polega,
by nieudolnie opisywać prawdziwe życie,
do tego w sposób niezrozumiały,
a nie pleść w natchnieniu
filozoficzne dyrdymały" [3]



Bohaterem poematu i zarazem alter ego Autora jest tytułowy Krawiec – artysta igły i nitki - który spędza całe dnie w swojej opuszczonej, zapomnianej przez ludzi i Boga pracowni. Nie ma klientów, więc zamiast projektować wytworne toalety dla dam zagłębia się w gorzkich rozmyślaniach. Jego myśli krążą wokół sztuki i roli artysty we współczesnym świecie. Rozważania te można spointować wyimkiem z wiersza T. Różewicza: "I cóż po poecie w czasie marnym?" [4]

Czy potrzebna jest nam sztuka i do czego jest nam potrzebna? Czy jest tylko atrakcyjnym i szeleszczącym opakowaniem dla banalnych treści sprzedawanych na straganach kultury z odgrzewaną strawą dla żyjącego w pośpiechu społeczeństwa? Te i jeszcze wiele innych pytań ciśnie się na usta po przeczytaniu poematu Tomasza Sobieraja. Warto sięgnąć po „Krawca” i wsłuchać się w monolog głównego bohatera, przyglądającego się krytycznie otaczającej go rzeczywistości, w której nie ma miejsca ani dla artystów ceniących dobre rzemiosło, ani dla Wielkiej Sztuki.

[1] Przymiarka u krawca.
[2] T. Sobieraj, Krawiec, Łódź 2012, s. 31-32.
[3] Tamże, s.20-21.
[4] T. Różewicz:  "Der Tod ist ein Meister aus Deutschland".

Brak komentarzy: