W Polsce było trudno zainteresować tą wystawą instytucje kultury (w niewielu miastach została pokazana) [1],
chociaż takie
przekrojowe prezentacje dorobku artystów są zawsze najciekawsze, gdyż
konfrontują odbiorcę z pewną spójną całością, w której łatwiej jest uchwycić wiodące wątki, a nie z wyrwanym z kontekstu
fragmentem.
Najsmutniejsze jest to, że nie wiadomo kiedy - i czy w ogóle - będzie
można
jeszcze zobaczyć podobną, prezentującą tak wiele prac, wystawę
poświęconą temu
twórcy, który mieszka i tworzy poza granicami Polski. To kolejny
przykład wystawy, która przeminęła bez większego echa, i której
potencjału w pełni nie wykorzystano. Podobnie było z pośmiertną wystawą
"Początekoniec" Stanisława Dróżdża.
Myślę, że celebrowanie bardziej
ambitnych, o przekrojowym charakterze, wystaw jest bardziej
owocne niż mnożenie efemerycznych prezentacji. A tak i jedne, i drugie
przemykają niezauważone, przyciągając uwagę jedynie garstki koneserów. W
pewnym sensie jest to marnotrawstwo i pieniędzy, i ludzkiej energii a
odbiorcy niewiele na tym korzystają. Sytuacja taka pozwala utrwalać w
społeczeństwie mylne w moim przekonaniu przeświadczenie o elitarności
sztuki, a udział biorą w tym instytucje powołane do tego, aby sztuka
stała się wspólnym dobrem i docierała do jak najszerszej rzeszy
odbiorców.
Przeciwnicy idei egalitaryzmu twierdzą, że dorosłych nie
powinno się już edukować, że sztuka była, jest i będzie elitarna i hermetyczna.
Czują się tym samym zwolnieni od odpowiedzialności. Czy tak jednak
powinno być? I kto - jeśli to zadanie pozostawi się tylko szkołom i wyższym uczelniom - zaszczepi
następnym pokoleniom zainteresowanie sztuką? Kto zachęci obecne dzieci, a
przyszłą młodzież, do odwiedzania galerii i muzeów? Kto wyrobi u młodych ludzi nawyk bywania na wernisażach? Kto obudzi głód sztuki i potrzebę obcowania z nią? Kto nauczy jej
"czytania", rozumienia i przekona o konieczności i celowości pogłębiania swojej wiedzy z tej właśnie dziedziny? Przecież stosunek do sztuki wynosi się już z domu. Czy normalną jest sytuacja,
gdy wykształcona osoba - z tytułem magistra - wybiega z wypiekami na
twarzy z wystawy (pokaz grafik Pablo Picassa z późnego okresu), bo czuje się zgorszona, bo nie zrozumiała przekazu
twórcy?
Ludzie nie chcą i nie potrafią rozmawiać o sztuce. Brakuje im obycia i przygotowania. Chętniej przyjmują postawę biernego widza niż aktywnego uczestnika, zadającego pytania. Wolą spacerować i patrzeć niż rozmawiać i myśleć, a kiedy coś przerasta ich zdolność uchwycenia i wyłuszczenia sensu wychodzą znudzeni lub zniesmaczeni. Uważam, że nigdy nie jest za późno, żeby ośmielić i zachęcić ludzi do poznawania sztuki. Nie powinno się przy tym zapominać o dorosłych, którzy są lub będą kiedyś rodzicami, którzy zostali już dziadkami. W przeciwnym wypadku galerie i muzea będą świeciły pustkami, będą mauzoleami, a nie ogrodami sztuki (miejscami spotkań i dyskusji), a ich rolę przejmą galerie handlowe - współczesne lunaparki i deptaki.
Ludzie nie chcą i nie potrafią rozmawiać o sztuce. Brakuje im obycia i przygotowania. Chętniej przyjmują postawę biernego widza niż aktywnego uczestnika, zadającego pytania. Wolą spacerować i patrzeć niż rozmawiać i myśleć, a kiedy coś przerasta ich zdolność uchwycenia i wyłuszczenia sensu wychodzą znudzeni lub zniesmaczeni. Uważam, że nigdy nie jest za późno, żeby ośmielić i zachęcić ludzi do poznawania sztuki. Nie powinno się przy tym zapominać o dorosłych, którzy są lub będą kiedyś rodzicami, którzy zostali już dziadkami. W przeciwnym wypadku galerie i muzea będą świeciły pustkami, będą mauzoleami, a nie ogrodami sztuki (miejscami spotkań i dyskusji), a ich rolę przejmą galerie handlowe - współczesne lunaparki i deptaki.
J.T.
[1] Relacja z wystawy A. J. Lecha "Cytaty z jednej rzeczywistości..." zaprezentowanej w Instytucie Polskim w Bratysławie: http://jureckifoto.blogspot.com/2012/11/andrzej-j-lech-citaty-z-jednej-reality.html?utm_source=feedburner&utm_medium=email&utm_campaign=Feed%3A+Jureckifoto+%28Jureckifoto%29
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz