O Wyspie Muz...

Prawdziwe dzieło jest trwaniem, jest uczeniem się życia – Roman Opałka. Więcej wypowiedzi na temat sztuki w Notatkach o sztuce.

piątek, 1 stycznia 2010

Światło-czułość fotografii Andrzeja Jerzego Lecha. „Subiektyw, czyli Kolekcja Wrzesińska”.

jest najbardziej zadziwiającym zwycięstwem, jakie człowiek zdobył w walce z zapomnieniem: zachowuje ona i restytuuje wszystko, czego nie może zachować zwykła pamięć [1]



Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam prace z nowego cyklu Andrzeja Jerzego Lecha, to urzekła mnie światło-czułość tych fotografii. Porażające prawdą bycia i wzruszające fotogramy, ślady istnienia realnych miejsc i żyjących w nich ludzi. 

Małe miasteczka roztaczają swój urok i uwodzą podróżnych, którzy je odwiedzają. Zachęcają do tego, aby  się w nich zatrzymać i pozostać na dłużej.  Każde z nich jest niepowtarzalne i wyjątkowe. Usiane domkami i poprzecinane uliczkami przypominają twarze starych ludzi, na których czas zapisuje radości i troski a w bruzdach głębokich zmarszczek skrywa mroczne tajemnice przeszłości. 

Małe miasteczka są przyjazne ludziom. Życie tutaj toczy się wolniej i czas zdaje się także płynąć wolniej. Nikt tutaj nie jest anonimowy i nikt nie jest samotny. Otaczają nas zawsze znajome twarze. Września jest jednym z takich miasteczek, ale spośród wielu mu podobnych wyróżnia je miłość do fotografii. To, co nie byłoby możliwe do zrealizowania w innym, nawet wielkim mieście udało się zrobić tutaj. 

"Kolekcja Wrzesińska" to niezwykły dokument. Będąc zapisem minionego czasu i konkretnego miejsca, jest jednocześnie kolekcją chwil, które już nie wrócą. Te zdjęcia nigdy jednak by nie powstały, gdyby nie hojność, przychylność i otwartość mieszkańców Wrześni, którzy zaprosili do siebie uznanych artystów i zgodzili się użyczyć swoich twarzy. Andrzej Jerzy Lech jest kolejnym fotografikiem, który portretuje miasto. Wcześniej był tutaj Bogdan Konopka.[2] Gdyby żył Bolesław Matuszewski, to widząc te fotografie z pewnością zakrzyknąłby zafascynowany: Żywa historia. Historia prawdziwa! 

Nigdy nie byłam we Wrześni i zanim nie zobaczyłam zdjęć Andrzeja Jerzego Lecha nie interesowałam się Wrześnią a jej istnienie było mi obojętne. Teraz kocham to miasteczko. Kocham za to, co robi dla fotografii. Polubiłam też mieszkających tam ludzi. Nie znam ich, ale dzięki fotografiom stali się mi bliscy. Światło-czułość fotografii Andrzeja Jerzego Lecha skruszyła mur obojętności i przełamała dystans dzielący widza oraz ukazany na obrazach świat. W jego spojrzeniu jest wiele ciepła i serdeczności. Zdjęcia te poruszyły mnie do głębi i wzruszyły.

Fotografia jest z natury zimnym medium, stwarzającym dystans i uprzedmiotawiającym rzeczywistość, ale jest nim tylko w rękach nieczułych rzemieślników. Andrzej Jerzy Lech z pewnością nim nie jest. To człowiek wizjoner i artysta najwyższej próby – to poeta obrazu.


[1] Bolesław Matuszewski, Ożywiona fotografia, czym jest, czym być powinna. Tekst z 1898 roku. Tłum. Z. Czeczot-Gawrak. [w:] Bolesław Matuszewski i jego pionierska myśl filmowa. Dokumenty i wstępne komentarze.
[2] Fotografie prezentowano w Muzeum Regionalnym we Wrześni: http://www.muzeum.wrzesnia.pl/aktualnosci.php?pokaz=czytaj_cale&no=46

Brak komentarzy: