Krzysztof Jurecki, Pojawia się znak. O wystawie Leszka Żurka pt. "Niepamięci" (Galeria Pionova, Gdańsk, 03.09-26.09.10) [1]
Leszek Żurek podąża własną drogą wyznaczoną przez refleksję wspomnień dzieciństwa, które są okruchem pamięci oraz mitologizowaniem. Artysta pracuje w zaciszu Rumii, z dala od ideologicznych założeń modnej publicystki o Solidarności czy nawet o Lechu Wałęsie (np. Grzegorz Klaman) i od resztek „sztuki krytycznej”. Bardzo cenię jego dokonania na polu fotografii i wideo, gdyż podejmuje on bliskie mi tematy w sposób interesujący i nietypowy.
W Galerii Pionovej artysta pokazał w niewielkim i trudnym ekspozycyjnie miejscu swe przemyślenia na temat starego cmentarza, który stał się pretekstem dla wskrzeszenia okruchów pamięci z lat 60. i 70., z czasów dzieciństwa. Wystawa jest próbą pokazania idei zracjonalizowania śmierci, oczywiście na tyle na ile można ją w ten sposób zinterpretować. Dlaczego tak sądzę? Oglądamy bardzo ciekawe kadry wykonane z kilkumetrowej wysokości ukazujące wyłaniające się z ziemi geometryczne pozostałości grobów czy nieczytelnych już płyt nagrobnych. Odchodzimy w niepamięć?
W taki sposób można zinterpretować krótki, ale bardzo przekonywujący tekst autora pt. Sekrety:
„Kiedy byłem dzieckiem (a było to dość dawno) był czas robienia „sekretów”. Mały dołek w ziemi, w zakamarkach podwórka, przykryty kawałkiem szkiełka. Pod szkiełkiem zasuszone kawałki roślin. Kolorowe papierki, sreberka z czekoladek... Wszystko przysypane ziemią. To właśnie sekret. Każdy starał się, aby jego był najpiękniejszy. Skrywał tam swoje tajemnice...
Wielką tajemnicą dla mnie i moich kuzynów był stary cmentarz wiejski wokół ruin XV-wiecznego kościoła. Zakaz wstępu kusił dodatkowo. W tajemnicy przed dorosłymi wyprawialiśmy się w zakazane dla nas miejsce. Wokół resztek grobów rozchylaliśmy chwasty, które były prawie tak wysokie jak my. Palcami próbowaliśmy odczytać zatarte, nieczytelne dla oczu napisy. Ileż było domysłów...
Czasem w ruinach udało się wygrzebać kawałek kafelka z posadzki, fragment metalowego okucia czy też zardzewiały gwóźdź. Skarby z dalekiej przeszłości.
Dziś, po trzydziestu latach, nadal ten cmentarz jest dla mnie tajemniczym, sekretnym miejscem, tak samo jak było to w dzieciństwie. Napisy na nagrobkach stały się jeszcze bardziej nieczytelne. Skrywają tożsamość minionych istnień. Czas zamazuje pamięć o dawnych sekretach. Powoli w niepamięć odchodzimy.
W ostatecznym rozrachunku nie ma to jednak znaczenia, że „powoli w niepamięć odchodzimy”. Znaczenie jest gdzieś indziej, w samym życiu i jego czynach oraz w myśli „nie wszystek umrę”, którą trzeba powtarzać jak mantrę.
Leszek pokazał konsekwentnie, że żyjemy w rytmie przyrody. Na stary cmentarz, na którym także byłem kilka lat temu (chyba w 2006 r.), gdy już powstawał ten cykl, przychodził wielokrotnie fotografując go w różnych porach roku i co istotne, sam żyjąc w zgodzie z prawami natury i w witalnym "uścisku" przyrody. Ta zasada przypomina także o pracach Staszka Wosia. Ekspozycję zamyka dokumentalne zdjęcie rodziny artysty z czasów II wojny światowej będące jedynym jakie pozostało. Przypomina ono o bolesnych doświadczeniach z 1939 roku, gdy w Rumii 12.09 hitlerowcy rozstrzelali część rodziny artysty.
Na koniec zacytujmy fragment wnikliwego tekstu napisanego do tej ekspozycji przez Zbigniewa Treppę pt. Niewypowiedziane i Transcendentne: „We współczesnej refleksji nad umieraniem zaobserwować można nasilającą się tendencję do marginalizowania wymiaru tajemnicy. Leszek Żurek reprezentuje tendencję przeciwną: zagadnienie tajemnicy Przejścia i próbę definiowania na czym polega istota granicy pomiędzy światem przyrody a Nadprzyrodzonym, zdaje się sytuować w centrum swojej refleksji.”
Pamięć i nostalgia - w ten sposób można podsumować tą niezwykłą wystawę.
Krzysztof Jurecki, niedziela, dnia 26 września 2010 roku
[1] Tekst ukazał się na blogu Krzysztofa Jureckiego ( jureckifoto.blogspot.com ) i jest dostępny tutaj...
Blog ten jest poświecony fotografii.
Serdecznie dziękuję Panu Krzysztofowi Jureckiemu za możliwość publikacji tego tekstu na Wyspie Muz.
Blog ten jest poświecony fotografii.
Serdecznie dziękuję Panu Krzysztofowi Jureckiemu za możliwość publikacji tego tekstu na Wyspie Muz.
© Krzysztof Jurecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz